Jeden z pierwszych polskich wielkokołowych rowerów zbudowała firma Kross z Przasnysza, dostrzegając lukę, jaka istnieje na naszym rynku. Do sprawy podeszli profesjonalnie, jednak nie bez drobnych niedociągnięć. Big Wheel, bo o nim mowa, to rower rzucający się w oczy i troszkę enigmatyczny. Przez ponad 2 tygodnie testów poznałem go na wskroś. Jakie były spostrzeżenia, przeczytajcie poniżej…
Bartosz Niezgoda
Sercem roweru Kross jest rama doskonała a zarazem niepowtarzalna. W czasach węgla i aluminium panowie sięgnęli do starych dobrych wzorców – stali. Rama na rurach o małych przekrojach od Reynoldsa [o magicznym oznaczeniu 631] jest starannie wykończona. Ma prawo podobać się srebrno – czarne malowanie i grafika umieszczona na górnej rurze, a smaczku dodaje napis Limited Edition. Odczucia wizualne są jak najbardziej pozytywne, a jezdne? Też bardzo dobre. Stal w porównaniu do aluminium świetnie tłumi drgania i drobne nierówności, co doskonale da się odczuć po przesiadce z „wylightowanej” puszki. Braku sztywności także nie uświadczymy. Pozycja jest wygodna, a geometria troszkę niestandardowa. Kąt główki ma 72 stopnie, co w tym wypadku owocuje lepszą skrętnością, lecz niektóre osoby mogą jednak czuć pewną nerwowość.
„Tarka”, korzenie czy żwir to nie problem dla Big’a, stalowa rama w połączeniu z dobrze dobranym ciśnieniem w oponach daje duży komfort jazdy. Na szosie, to czysta przyjemność, rower prowadzi się pewnie, w każdej sytuacji możemy liczyć na jego zdecydowaną reakcję. W terenie też nie wypada gorzej, ale tylko do czasu pojawienia się „agrafek” czy ostrych zakrętów. Tu, mimo niestandardowej geometrii musimy bardzo zwolnić, w przeciwnym razie czeka nas spotkanie z drzewem czy inne równie efektowne… z ziemią.
Ciekawa sprawa tyczy się podjazdów, jak i wynikających z nich często zjazdów. Jest troszkę nerwowo. Przy niewielkich prędkościach w górę jak i w dół możemy cieszyć się pewnym prowadzeniem. Techniczne zjazdy z wielością przeszkód to też nie problem. Z minimum techniki damy sobie radę praktycznie wszędzie.
Więcej uwagi i skupienia musimy poświęcić przy większych szybkościach. Wówczas rower staje się nerwowy, moim zdaniem troszkę za bardzo. Były momenty, gdy zupełnie nie czułem sytuacji, a kierowanie maszyną stało się mało przyjemne i zupełnie nie intuicyjne.
Koła- czyli jak toczyć się sprawnie bez utraty sztywności. Piasty od Novateca, obręcze od Alexa dedykowane pod „29-era” i pod hamulce tarczowe w połączeniu z niecieniowanymi szprychami daję odpowiednią stabiloność. Nie mamy czego się obawiać, ale zaliczenie większej ilości dziur czy korzeni na pełnej prędkości koniec końców zaowocuje „centrą”.
Koła do lekkich nie należą, za to po przejechaniu około 1000km zaczynają [w szczególności tył] bardzo lekko się kręcić, co jest tak ważne, jak i miłe. Konstrukcja na łożyskach maszynowych jest trwała i łatwa w serwisowaniu. O dostępność części zamiennych też nie musimy się obawiać.
Będąc przy kołach przejdźmy do gum. W Krossie założono jeden z najbardziej uniwersalnych modeli opon – Schwalbe Racine Ralph. Są piekielnie szybkie. Świetnie dają sobie radę na szutrach, piaskach, błocie i w górach. Konstruktorzy nie mogli podjąć chyba lepszego wyboru, jeśli chodzi o opony uniwersalne. Po więcej szczegółów odsyłamy do recenzji: [ tu 2 linki].
Wybieranie dziur i nierówności to zasługa RockShox Tory SL. „Amor” już dobrze nam znany. Nie lekki, ale sztywny i łatwy w regulacji. Dobrze wybierający wszelkie nierówności, dziury czy inne przeszkody.
Za napędzania roweru prócz rowerzysty odpowiedzialny jest napęd. W Big-u mamy do czynienia z mieszanką Srama i Shimano. Komponenty dobrej jakości, dobrze ze sobą współpracujące. Podobnie jak przerzutki. Deore z przodu, popularny „XT-ek” na tyle i manetki z tym samym logiem działają przyjemnie. Całościowo po drobnych regulacjach napęd działa niemalże idealnie. Drobne przeskoki łańcucha podczas testu były wynikiem „braku dotarcia” i ustały po 300 kilometrach. Jedyna rzecz, którą warto by zmienić to kaseta i łańcuch. Po wielości przejechanych godzin na każdej kombinacji [sram + shimano, sram+sram, shimano+shimano] stwierdzam, iż komponenty od Shimano są dużo bardziej wytrzymałe i mniej plastyczne. Dobrym posunięciem będzie zmiana stopniowania tylnych zębatek na 11-34. W górach pozwoli na łatwiejsze i mniej energochłonne pokonywanie podjazdów. Na tereny płaskie spokojnie wystarczy nam standard 11-32. Za hamowanie odpowiada produkt Avida. Podstawowy do nie dawna model Juicy 3, zatrzyma nas praktycznie zawsze. Trzeba jednak być cierpliwym gdyż ich dotarcie trwa dosyć długo, a oryginalne klocki lubią piszczeć i szybko się zużywać. Dużo lepszym posunięciem byłoby zastosowanie „soczków numer pięć”. Modulacja, czucie i siła hamowania są dużo lepsze. Plus za zastosowanie 185mm tarczy z przodu. Lepsze odprowadzanie ciepłe i wolniejsze zagrzewanie się tarczy przyda się w górach.
Wsporniki, kierownica, siodło czy chwyty to elementy równie ważne. Kierownica, sztyca i mostek pochodzą od Truvativa. Co ciekawe dobrane bardzo niehomogeniczne. Między Stylo i XR jest ogromna przepaść. Trzeba zwrócić uwagę na krótki wspornik siodła- 350 mm to mało. Przy wzroście 186 cm i długości nogi 88 brakuje kilku cm. 400 rozwiąże ten problem. Siodło jak siodło ma prawo pasować, ale moje 4 litery nie przekonały się do niego. Miły element to rogi połączone z gripami. Są krótkie, wygodne i pewne w trzymaniu. Dla mnie to świetne rozwiązanie, które nie raz się przydało i pozwoliło zmienić chwyt przy bolących po „entym” kilometrze dłoniach.
Podsumowanie czas zacząć. Kross Big Wheel to bardzo uniwersalny 29er. Poradzi sobie praktycznie w każdych warunkach, od miejskich ścieżek po górskie szlaki. Może to być przydatne, szczególnie dla osób, których nie stać na 2 rowery. Wygoda i pewność prowadzenia to z pewnością jego atuty. Zacięcie sportowe też nie jest mu obce, w momencie mocniejszego „depnięcia” odejście jest odczuwalne.
Rower jest zbudowany przemyślanie, a drobne niedociągnięcia na pewno zostaną usunięte. Prócz wsporników nie występują znacząco odstające komponenty, wszystko jest ładnie spasowane. I mimo, że mamy do wyboru tylko jeden rozmiar ramy [ w który de facto wpasuje się osoba od 180-190 cm] 19’, warto w nią zainwestować – bo nie spotkamy drugiej takiej. Wykonanej z rurek Reynoldsa, i dającej tyle frajdy, przyjemności i komfortu z jazdy.