http://www.test.rowery650b.eu/images/stories/Sprzet/Testy/rs%20reba%202012/DSC08272.JPG

Z Rebą jest trochę jak z VW Golfem. Słów krytyki nie ma końca, każda kolejna wersja to co najwyżej delikatny lifting ustępującego modelu, a jednak nie ma powszechniej występującego amortyzatora – badań nie prowadziłem, ale przyjmijmy, że się nie mylę. Posiadacze nie narzekają, a stojąc przed wyborem nowego amora, często ponownie wybierają RSa

Tadeusz Pietrzak

Dokładnie tak jest ze mną. Już nawet nie pamiętam, która to Reba trafiła w moje ręce. Tych w rozmiarze 29er były 2 sztuki. Ta z rocznika 2012 jest trzecia.

Zapytacie pewnie, co ja robię z tymi widelcami, skoro tak często wymieniam, a skoro tak się dzieje, to pewnie są w stanie nie nadającym się nawet do serwisu. Otóż nie. Po zmianie rozmiaru koła na jedyny słuszny, wybór padł na czarną sztukę. Ramy się zmieniały, aż w końcu okazało się, że biały kolor lepiej współgrałby z resztą maszyny. Teraz znowu wybrałem „czystą” barwę, więc nasuwa się pytanie - po co?

Po prostu zostałem uświadomiony, że pisany od ponad dekady rozdział w dziejach Reby zostanie zamknięty wraz z rokiem 2013. Końca świata być może unikniemy, ale jedno jest pewne. Nie będzie już osobnego pompowania komór pozytywnej(+) i negatywnej(-). Fachowo rzecz ujmując, Dual Air zostaje wycofany, a w jego miejsce trafić ma Solo Air, co ciekawe, znany dotychczas z niższych modeli typu Tora.

DSC08272

Downgrade? Trudno powiedzieć, bo przecież topowe modele innych producentów obywają się bez tego typu rozwiązań. Pewne jest za to, że pozwoli to zaoszczędzić wagę, uprości konstrukcję i samą regulację. Ja tam wolę szersze pole manewru, tym bardziej, że mam już swoje ustawienia i strojenie nowego amora nie zajmuje mi już tygodnia, a 15minut. W dalszej części podzielę się swoim przepisem. Może akurat komuś się przyda.

Dodatkowo tegoroczny model przeszedł skuteczną kurację odchudzającą – modele QR straciły realnie prawie 150g, a tym samym niebezpiecznie zbliżyły się do SiDa. Nie powiem, to mnie zachęciło, ale przecież sztywność poprzednich Rybek była na granicy mojej akceptacji, wszak swoje ważę. Wniosek był prosty – biorę wersję na sztywną oś 15mm, oczywiście białą!

Paczka przyszła. W niej poza zbędną makulaturą, amortyzatorem i pierścieniami do regulacji skoku również wkręcana ośka z dźwignią i pompką. Wcześniej tego nie było i choć swoją dmuchajkę już miałem, to poczułem się najnormalniej w świecie dopieszczony. Ewolucyjne doskonalenie zestawu zaliczone na 5...oj, kiedy ja studiowałem.

DSC08333DSC08322

Jak wygląda Reba, jak zbudowany jest tłumik Motion Control i inne szczegóły znane od lat - znajdziecie w teście kolegi Nabiała, który opisywał rocznik 2010. Ja postaram się udowodnić, że mój sztuciec to owoc wieloletniej ewolucji.

Moja poprzednia Rybka miała już co prawda gumkę znakującą sag i zakres późniejszej pracy, ale obecna teraz podziałka na ladze za jej pionierskich czasów była przywilejem związanym z posiadaniem SiDa.

Kolejny prosty detal, który ułatwia życie, to uchwyt przewodu hamulca hydraulicznego. Pewnie trzyma i nie wymaga dodatkowych, mniej estetycznych zipów, chociaż bardzo ubolewam, że jej kolor nie współgra z białą koroną. Do poprawki w kolejnej odsłonie.

DSC08553DSC08559

Chyba się zapędziłem, bo wrzucam obrazki z gotowego roweru, a wypadałoby powiedzieć, jak w praktyce wypadła kwestia wagowa. Po docięciu sterówki wyszło ciut ponad 1600g, 100g mniej, niż poprzednik. To duży zysk, tym bardziej, że przynajmniej w teorii bez strat, chociaż miał być jeszcze większy. No tak, ale tutaj mamy sztywną oś, która podobno wymusiła więcej materiału w dolnej części amortyzatora.

Jak to pracuje? Tak, jak się ustawi. Właśnie dlatego nie mogę słuchać wywodów Wapida o tym, że jego Manitou jest lepszy. Po prostu nie umie go ustawić i tyle...o ile nic się nie zmieniło w przypadku potencjału Rock Shoxa. Z drugiej strony może właśnie trudności w nastawach pokręteł i komór powietrznych skłoniły amerykańskiego potentata do przejścia na Solo Air. Tym bardziej, że dowcipy o pojętności statystycznego mieszkańca USA wg mnie wcale nie są przesadzone.

Podzielającym głosy średniego zadowolenia proponuję wdrożenie mojego schematu ustawiania. Na początek ustawiamy pokrętło Flood Gate, czyli siłę działania blokady skoku. Zawsze ustawiam na maxa. Powiem więcej – zły jestem tylko, że nawet skrajne położenie blokady widelca nie zapewnia całkowitego usztywnienia widelca oferując do 15mm ugięcia.

DSC08517.

Kolejny krok to tłumienie powrotu kompletnie na króliczka, czyli 0 i ustawienie dolnej komory (negatywnej) na 50psi. W zasadzie spuszczam powietrze do 0, ale podobno duże dysproporcje wartości pomiędzy komorami mogą powodować przepuszczanie uszczelek, więc żeby nie było na mnie, piszę 50. Następnie wg tabelki pompujemy górną (pozytywną). Ustawiamy czerwoną gumkę na sam dół i robimy rundkę z dzikimi podskokami i różnymi takimi – chodzi o to, żeby spróbować dobić amora do końca. Korygujemy ciśnienie do momentu, aż do korony braknie nam jakieś 10% (u mnie to 10mm) – Reba w przeciwieństwie do niektórych produktów konkurencji ugina się do końca.

Następnie zabieramy się za negatywną. Pompka w dłoń i jedziemy. Powietrze tłoczymy do momentu, gdy amor zacznie ‘tracić’ skok, czyli pierwsza kreska na podziałce zrówna się z uszczelką lub zostanie delikatnie nad nią. Proponuję precyzyjnie wychwycić moment rozpoczęcia zapadania, dompompowywać krótkimi ruchami z ciągłą kontrolą magicznej krechy. Wskazania na pompce w ogóle nas nie interesują poza faktem, że na koniec sprawdzamy, ile wyszło i zapamiętujemy wartość.

Na koniec wracamy do tłumienia powrotu. Tu najwięcej zależy od stylu jazdy i preferencji. Osobiście ustawiam tak, by przy uginaniu ‘na sucho’ stojąc obok roweru, słyszeć przy powrocie lekki syk i aby nie czuć wyrywania kierownicy z rąk, ale też bez przesadnego opóźnienia (ręce nie mogą ciągnąć kiery, to amor ma wypychać, ale subtelnie).

I już. Po wszystkim, przynajmniej dla mnie, bo robiąc to po raz pierwszy warto sprawdzić sag. Jeśli przekracza 25%, to upuszczamy kilka psi z dołu do osiągnięcia okolic 1,5-2cm. Rzecz oczywista, warto dla własnego utwierdzenia się w przekonaniu o idealnym konfigu poeksperymentować w zakresie +-5psi w obu komorach.

Ufff. Niemal dwie strony a4 w Wordzie i ani słowa o wrażeniach z terenu. Już to nadrabiam.

Jak pracuje POPRAWNIE ustawiona Reba RLT? Nie wiem, czy najlepiej na świecie, ale na pewno tak, jak topowy amortyzator. Tak samo pewnym jest, że czułość Foxa udało się pogodzić z brakiem typowego dla lisich widelców zapadaniem na zjazdach. Nie mam dostatecznego porównania z Towerem Pro, ale jeśli wierzyć Nabiałowi ubóstwiającemu Manitou, największa róznica między nim a testowanym Rock Shoxem to sztywność, której brakuje Amerykańcowi. Brakuje, ale w wersji QR. Tutaj mamy sztywną oś i taperowaną sterówkę – żadnego pływania, dzwonienia tarcz w zakrętach i tulącego się do korony koła. Sterowność na najwyższym poziomie, zawsze. Porównując do stacjonującego aktualnie w piwnicy Mbika Renegade ze zwykłą Rebą skręcanie jest wyczuwalnie inne. Jakieś takie bezpośrednie, szybsze. To chyba rzeczywiście nie mrzonki z tymi 15mm sztywności.

Tak analizuję te wypociny i gdybym to czytał nie znając autora, powiedziałbym z miejsca – artykuł sponsorowany. Krytyki praktycznie wcale, jedna wielka pochwała. W związku z tym zacząłem się zastanawiać, jakie jeszcze wady, poza częściową blokadą i czarną trzymajką przewodu hamulca, ma najnowsza Reba. I wiecie co? Jedyne, co wymyśliłem przez cały dzień, to koszt zakupu i świadomość, że mimo wydania 2/3 średniej krajowej na każdym maratonie spotkamy całe ławice podobnych naszej Rybek...podobnych, bo subiektywnie moja wersja wydaje się najbliższa ideału - optymalna do każdego zastosowania, szczególnie z wymierającym Dual Air.